Skoczyć, czy zawieść ludzkość?

Każdy nasz dzień składa się z decyzji. Kawa, czy mleko do śniadania. Czarna koszula, czy różowa bluza. Godzina przed telewizorem, czy książką z biologii. Trzy, czy pięć kawałków czekolady.
Wybory, decyzje i więcej wyborów.
Podejmujemy je ciągle, czasem bez zastanowienia, czasem po dłuższym namyśle. Te nasze postanowienia nie mają żadnego wpływu na otaczający nas świat. To nieistotne, czy ubiorę dzisiaj glany, czy dziurawe trampki. Nic się nie stanie, jeśli zamiast płatków z mlekiem, zjem dzisiaj mleko z płatkami. To decyzje, które wpływają tylko na chwilowe sprawy codzienności. One są nieszkodliwe.



Życie bywa jednak tak rządne naszego zagubienia, że dostarcza nam od groma ważnych i trudnych decyzji. No wiecie, żeby nam się nie nudziło. Tylko, że dla nas nie zawsze jest to przyjemna rozrywka.

Stoję na krawędzi. Albo skoczę i uratuję ludzkość, której bezpieczeństwo zależy od tego, czy oddycham. Albo przeżyję, ale wszyscy ludzie zaczną powoli umierać w męczarniach. 
Umrę, ale zostanę bohaterem. Przeżyję, ale wszystkich wokół pochłonie czarna otchłań. Tak czuję się, gdy staję przed jakimś trudnym wyborem. A im dłużej chodzę po naszej kochanej planecie, tym więcej takich decyzji uderza mnie prosto w twarz.



Godziny przemyśleń, analizowania problemu, wypisywania sobie plusów i minusów. Potem trzeba wyspać się z trudnością i jeszcze raz ją na nowo przerobić. Gdy nadchodzi moment wyboru, czasem dopada nas nagły atak "płaczu zagubienia", coś rozdziera nas od środka i czujemy się jeszcze bardziej niezdecydowani, niż na początku. Wtedy zaczynamy już modlić się o jakiś znak, że dobrze wybieramy. Zapada wreszcie cisza i podejmujemy ostateczną decyzję. 
Oczywiście to jeszcze nie koniec zabawy, bo czeka nas potem etap "Mamo, co ja zrobiłem? A jeśli się mylę?". I zaczynamy od początku. Przemyślenia, analiza, płacz, rozdarcie, załamanie, modlitwa i totalne zagubienie. Tyle, że tym razem już nic nie zmienimy. Trzeba czekać na konsekwencje wyboru.



Istnieje wiele kategorii tej zabawy, fundowanej nam hojnie przez los. Wybór dotyczący naszej całej przyszłości. Wybór dotyczący kogoś nam bliskiego, naszej pasji, zawodu, szkoły, ukochanej osoby. Są też wybory, którymi możemy zawieść innych wokoło, ale uratować siebie. Te należą do najtrudniejszych. 

Wybiorę swoje szczęście, czy szczęście bliskich? Podejmę mękę dla osób, które kocham, czy wybiorę swój spokój? Ja, czy oni? Oni, czy ja?



Jest wiele sytuacji, w których nasz wybór i tak sprowadza nas na drogę cierpień. Nie ma tu możliwości pójścia na kompromis. Albo kawa, albo mleko. Nie ma możliwości wzięcia kawy z mlekiem.
W takich sytuacjach najlepiej poznajemy to, kim jesteśmy. Czasem warto poświęcić się dla innych, jednak nie zawsze. Pracując dla innych, nie wypracujesz sobie własnych marzeń. Trzeba wiedzieć, kiedy wybrać siebie. Nie jest to egoistyczny wybór, to wybór rozsądny, bo Twoje życie też ma wartość. Nie uszczęśliwisz wszystkich naokoło, to spróbuj zapracować na swoje szczęście.

Mieć wybór to błogosławieństwo i klątwa. Mając go, masz w rękach cały swój los. Codziennie kształtujesz go małymi decyzjami, nieistotnymi z osobna, ważnymi razem. Walcz o swoje szczęście, ale i o szczęście innych.

Ty tu decydujesz.

~ Liv

Komentarze

Popularne posty