Bądź płomieniem.

Czasem przychodzą chwile smutku. Nie potrafimy czegoś zrozumieć. Jesteśmy źli na los, na życie, na cały świat. Nie zauważamy już wokół siebie tego co kiedyś. Walczymy już tylko sami ze sobą. Zagubieni we własnych emocjach szukamy wyjścia z wojny bez szwanku. Jednak czasami się poddajemy...



Nasz świat to jedno duże pudełko zapałek. Każdy z nas jest tym jednym odłamkiem drewna, które wraz z narodzeniem rozpala ogień. Każde istnienie daje światełko. Płomień jednak u każdego z nas ma inną siłę. Są zapałki twarde, wytrzymałe. One nie mają problemu z rozpalaniem coraz to większego ognia wokół siebie. Ich płomień rośnie z czasem i daje światło nie tylko im samym, ale także ludziom obok. 

Są też zapałki, które wiele przechodzą. Raz ich żar jest już na wygaśnięciu, a innym razem nagle wzrasta do wielkich rozmiarów. Upadają i powstają. Przygasają i rozświetlają się dwa razy jaśniejszym światłem.



Innym rodzajem zapałek są te, które trudno nam zapalić. Podejmujemy wiele prób. Wymagają większej uwagi, niż te pozostałe. Są słabsze, co nie znaczy, że nie rozbłysną po jakimś czasie płomieniem zdolnym rozpalić każde zimne serce.

Są też zapałki, które z niewiadomych nikomu przyczyn w ogóle się nie zapalają, łamią się, czy wypalają zbyt szybko...
Wtedy my bardzo się smucimy. Zastanawiamy się "dlaczego? czemu?". Nasze płomienie płoną wtedy smutkiem i cierpieniem. Czujemy, że sami jesteśmy coraz słabsi. Boimy się, że wypalimy się od środka. 
Ale spróbujmy podtrzymać ogień nadziei. Nigdy nie przekonamy się, z jakiego chorego powodu jedne zapałki gasną już przy małym dmuchnięciu w ich stronę. Są bardziej kruche, szybciej się łamią. Nikt nie wie, czemu tak jest. I nikt nie zdoła temu zapobiec. Nie możemy spalać się z rozpaczy, że nie udało nam się podtrzymać żaru załamanej zapałki. Musimy rozpalać wokoło jak najwięcej miłości, szczęścia i zrozumienia, by rozpalać te emocje w innych. Nieśmy światło, wszystkim pogrążonym w ciemnościach. Płońmy nadzieją i walczmy, nawet, gdy brak nam już sił. Każdy, nawet najmniejszy strumień światła jest w stanie rozjaśnić noc.



Są ludzie słabsi, są ludzie bardziej wytrzymali. Są ludzie delikatni, mniej odporni na ból i cierpienia.
Są ludzie silni, powstający z każdego upadku. Ale nie ma ludzi doskonałych. Czasem wystarczy jeden zły ruch, czy dłuższe, powolne wyniszczanie, by złamać tych najsilniejszych. 
Wystarczy chwila, by przez jedną kroplę wody, czy niespodziewany podmuch wiatru zgasnął najgorętszy z płomieni. Nikt temu nie może zapobiec. 
Całe szczęście, gdy tu zabraknie nam sił, by podtrzymać żar, mamy wizję zapłonięcia kiedyś najjaśniejszym światłem. Tam, gdzie ciemności nigdy już nie zastaniemy. 

Dlatego apeluję do Was, czytających ten krótki tekst. Nie poddawajcie się. Nie załamujcie. Nie wygasajcie. Płońcie nadzieją. Rozpalajcie miłością. Rozświetlajcie dobrem.

Rozpraszajcie ciemności.

~Liv :)

Komentarze

Popularne posty