w pętli czasu chcę się znaleźć

Siedzę na przystanku. Niebo powoli barwi się na ciemny granat. Patrzę w szybę. Odbijają się w niej mrugające światła. Wszystko dzieje się tak szybko. Samochody wymijają się przede mną. Ludzie śpiesznie stawiają kroki. Światła uderzają, dźwięki rozstrajają.



"Ile można czekać?" myślę, wypatrując samochodu taty. Czekam już 30 minut. Wokół wszystko pędzi. By zdążyć na ostatnią minutę, do końca zmiany, przed zajściem słońca. A ja stoję w miejscu. Właściwie, to siedzę w miejscu i nie mogę zrobić nic, by szybciej znaleźć się w domu. W dodatku jestem mega głodna, a wizja obiadu rozmywa się, gdy patrzę na zegarek.

Jakaś kobieta podchodzi do mnie. Patrzy na mój telefon, który trzymam w dłoni, co minutę sprawdzając godzinę. Pyta naskakując z nogi na nogę, czy jest już po 16:30. Widocznie się spieszy. Odpowiadam jej szybko, że ma jeszcze chwilkę czasu. Ona bierze głęboki oddech i szybkim krokiem rusza w stronę przychodni dentystycznej, na umówioną wizytę. 
Ja zaś stoję w miejscu. Głodna. No i zmęczona. A samochodu z tatą za kierownicą nie widać.



Normalnie byłabym zła na całą sytuację. W końcu mam jeszcze 1000 spraw do załatwienia w domu. Muszę się uczyć, odrobić zadania i załatwić kilka małych obowiązków. A wracam dopiero, kiedy inni, mieszkający bliżej, mają już połowę roboty za sobą. Mogłabym zacząć marudzić, denerwować się, przeklinać cały świat. Mogłabym wkurzać się na słońce, za to że tak szybko odbiera mi światło, znikając gdzieś za budynkami. Mogłabym zacząć wyzywać wszystkich naokoło, będąc zmęczona, głodna i bezsilna wobec ciążących obowiązków.
Ale nic z tych rzeczy.



W słuchawkach rozbrzmiała kompozycja Claude Debussy'ego. Dźwięki fortepianu, wyniosły mnie z tego szaleństwa. Zamknęłam oczy. Muzyka płynęła delikatnie. Unosiła się w chwili dłużej, pozostawiając za sobą łunę swojej obecności. Kiedy wszystko wokół goniło, ja na chwilę pozwoliłam muzyce na zwolnienie czasu. 
Myślicie pewnie, że to nie możliwe? Że czasu nie da się zatrzymać? Ja jednak mam sprzeczne poglądy. Są chwile, które swoim urokiem trzymają nas w sobie odrobinę dłużej. Czas na chwilę tworzy pętlę. My obserwujemy z niej wszystko z dystansu. Dostrzegamy kruchość momentu. Szanujemy go.

Im szybciej gonimy czas, tym szybciej on nam ucieka.
Prosta zasada.



Ciągle w biegu. Szybko, żeby wszystko ogarnąć. Szybko, żeby się ze wszystkim wyrobić!
I zazwyczaj to się udaje. Obowiązki wykonane, nauka ogarnięta, obiad zjedzony. 
I super można by pomysleć.
Ale po chwili zastanowienia... Czy pamiętam co robiłam przed wczoraj? Czy kojarzę, jak czułam się miesiąc temu? Czy wiem, jak minęła mi środa trzy tygodnie temu?
Nie pamiętam. To przykre. Oznacza to bowiem, że tamte dni minęły po prostu szybko. Przeżyłam je i poszłam spać. Nic nadzwyczajnego. Nic.

A czy nie żałuję trochę tych minionych chwil? Pewnie siedziałam sobie niedawno na przystanku marudząc, że jeśli ten bus znowu się spóźni, to już nim nie jadę. Pewnie szybko zjadałam talerz zupy, by zaraz zająć się ważnymi sprawami. Pewnie uczyłam się, wzięłam prysznic i wróciłam do nauki. 
Dni mijają. Chociaż... nie. Dni uciekają. My je gonimy. Latamy jak nakręceni, próbując uchwycić czas.



A czas oszukuje. Przecież on ciągle sam nam się oddaje. Nawet teraz dotyka nas swoją obecnością. A niestety my, zamiast uchwycić go i trzymać jak najdłużej, wolimy biegać za nim, tracąc go.

Bo się spieszę. Bo mam tyle do roboty. Bo muszę się jeszcze wszystkim zająć.
Dlatego rzucam się z pazurami na przyszłość. A teraz?

To teraz jest nasze. To teraz jest piękne. To teraz mamy czas.

Zatrzymujmy się. Chwytajmy każdy dźwięk melodii. Przyglądajmy się każdej minucie z osobna. Szanujmy świadomość chwili.
A może akurat czas, choć na chwilę dla nas się zatrzyma?

~ Liv 

Ps. muzyce spróbujmy zaufać
Ps.2. jesteśmy szczęściarzami, mając czas

Komentarze

Popularne posty