buduję zamek z kart

Jak reagować, gdy nagle burzy się cała wieża z kart?
 Układałeś ją cały ranek, popołudnie i skończyłeś wieczorem. Czułeś, że nie brakuje jej niczego. Jest ładna, wysoka i stabilna. Nagle, bez żadnego ostrzeżenia jedna z kart wypada, psując przy tym całą konstrukcję. Jeden zły ruch na początku? Może ugięta karta? Może podmuch wiatru? 
Coś sprawiło, że cała stabilna budowla poskładała się w stos powyginanych kart na zimnej podłodze.  



Każdego dnia stawiamy kolejną kartę. Czasem ręka drży nam bardziej, czasem robimy to pewniej. Budujemy siebie. Dobrymi sytuacjami, wartościami i relacjami, tworzymy fundamenty. Rodzina, zdrowie, przyjaciele - to wszystko stanowi podstawę, do dalszego rozwoju. Potem spełnienie w pracy, w szkole, w swoich pasjach. Samoakceptacja, poczucie własnej wartości. Spokój, bezpieczeństwo, zaufanie. Budujemy swoje życie właśnie z takich materiałów. Najcenniejszych.

Bywa, że czujemy się niepewni. Staramy się wtedy zmieniać niektóre, a przekładać inne z kart. Próbujemy ratować sytuację, nim należy jeszcze do mniej groźnych.  Zdarzyć się też zdarza, że nagle zawala się całe piętro. Dzieje się to zazwyczaj, gdy zauroczeni pięknem budowli, zapominamy dbać o jej podstawy. Wtedy może okazać się, że cała nasza kilkuletnia praca, legła w gruzach... (prawie dosłownie) Nie zawsze jest to zależne od nas. 
Los czasem lubi się nad nami trochę poznęcać, kradnąc nam kartę podtrzymującą zdrowie. Wtedy lawina kart zsypuje się, a my tracimy szczęśliwą stabilność.
Innym razem kłopoty w rodzinie, utrata kogoś bliskiego, trudne rozstanie, czy bolesne relacje przesuwają środek ciężkości i wszystko zaczyna się walić.
Najbardziej zaskakujące trudności, bolą najmocniej. I czasem trudno nam pozbierać karty.




Dlatego piszę do Was. Gdy widzicie, że komuś wszystko zaczyna się wymykać spod kontroli i cała jego konstrukcja chyli się ku upadkowi - spróbujcie mu pomóc! Czasem rozmową, gestem wsparcia można kogoś podbudować. Są przypadki, gdy potrzebna jest większa interwencja. Kiedy ktoś nie ma sił i nadziei, by wstać i zacząć zbierać porozrzucane karty. Niektóre z nich mogą potrzebować małej naprawy, posklejania. Niektóre trzeba będzie wymienić na nowe, całkiem czyste. A to nie jest łatwa praca. 


Ale jestem pewna, że każdemu z nas zdarza się czasem upuścić jedną, czy dwie karty na podłogę. Każdy z nas wie, jak trudno jest przywitać kolejny dzień z ciężarem na sercu. Dlatego mała pomoc z naszej strony, może okazać się zbawieniem. Nie marnujmy siły, jaką w sobie mamy. Każdy z nas. Wiem, że Ty też masz swoje problemy, i chyba każdy je ma. Wiem też jednak, że wyjść z nich RAZEM jest o wiele łatwiej. Możesz stać się dłonią, która ułoży kolejne piętro na budowli warunkującej szczęście drugiej osoby. Możesz podtrzymać walący się sufit, aż sytuacja się uspokoi. Możesz zostać bohaterem w czyimś domu! (hihihi)



Nie chodzi mi o to, że masz stać się nie wiadomo jakim superbohaterem, który uratuje ludzkość. (Chyba, że potrafisz. To byłoby całkiem super.)
 Staram się tylko zwrócić Waszą uwagę na cierpienie. Gdy zaczniemy zauważać smutne spojrzenia i łzy innych, możemy wiele nie czyniąc ratować walące się budynki. Pomagając komuś, pomagamy sobie w kształtowaniu swojego charakteru, w oddawaniu się dobroci i w życiu w zgodzie z sumieniem.

A kto wie, kiedy to w naszą stronę zawieje nagle wiatr? Skąd mamy wiedzieć, że jedna z kart budujących nasze życie, nie ugnie się pewnego dnia, burząc całą konstrukcję.

Próbujmy być wrażliwi na cierpienie innych, bo sami możemy kiedyś potrzebować wsparcia.

~Liv

Ps. nie piszę dziś ps-ów

Komentarze

Popularne posty