słodko gorzko idealnie

Nie jestem dobra w gotowaniu. Raz próbowałam zrobić kotlety, ale panierka zaczęła żyć własnym życiem. Taka moja słaba strona... ( wiadomość dla mojego przyszłego męża: obiecuję, że jeszcze jakoś się nauczę tej sztuki!) Ale wiem kiedy danie jest dobre, a kiedy po prostu nie można go jeść. Smaki mamy różne, ale jestem pewna, że nikt nie lubi mdłego jedzenia. Ciągle to samo, identyczny  - smak, aromat, konsystencja. Coś nie do pomyślenia!



Całe szczęście nasz jadłospis składa się z różnych potraw. Jedne są słodkie, inne kwaśne, gorzkie, słone... Czasem jednak wszystko się miesza, a danie wychodzi niesmaczne. Przecież są granice. Nie można słodzić w nieskończoność. A gorzkie dania nie mogą rysować grymasów odrzucenia na naszych twarzach zbyt często. Więc przełóżmy trochę kuchni na życie, co?

A więc, wszyscy kochamy słodkości. Torty, czekolada, kakałko, ciasteczka, żelki i inne dary od życia. Na codzień tych słodyczy mamy wiele! To dobre sytuacje, chwile dające nam radość. To momenty, których smak rozpieszcza nasze podniebienie. Może to piękne poranki, smakujące siłą na cały dzień. Może spotkania z przyjaciółmi na kawie mrożonej. Może wypady na spacer po pachnącym jesienią lesie. Chwile zrozumienia. Tyle wokół nas dobroci! Nic tylko delektować się każdą z tych przyjemności.



Ale jak to w życiu bywa, co za dużo to niezdrowo. Za dużo cukru, może sprawić, że wpakujemy się w niezłe choroby. Od czasu do czasu trzeba jednak zjeść coś bardziej gorzkiego. Nie można żyć ciągle na deserach! Wcale by nam wtedy nie smakowały. Ciastka stałyby się czymś zwyczajnym i nudnym. Przestalibyśmy doceniać ponadprzeciętnie piękne chwile, gdyby trwały bez przerwy. Żyjąc ciągle w fazie upojenia słodyczami, trwalibyśmy w funkcji stałej (#rozszerzonamata). Ciągle te same uczucia, emocje, dni. Wtedy to szczęście stałoby się dla nas zgubą. Zatraceni w idealnym życiu, w idealnym torcie, poczulibyśmy niesmak do tego stanu przesłodzenia.


Dlatego są też gorzkie potrawy! Małe i większe upadki. Problemy, zagubienia, smutki i troski. Po co? Żebyśmy czuli różnicę. Żeby przypomnieć sobie smak wartości, które potrzebują naszych poświęceń.  Cierpiąc, czujemy się podle. Jakbyśmy byli zmuszeni do zjedzenia czegoś, co sprawia, że mdli nas sam widok tej potrawy. (kminek) Ale gdy już przetrawimy to co najgorsze, czeka na nas deser. Coś, co nie smakowałoby tak bardzo, gdybyśmy wcześniej o tym nie marzyli.



Zjedz to co musisz, żeby docenić to, co dostajesz w nagrodę. Gorzkie problemy, podnoszą na wartości słodkie przyjemności. Wszystko się uzupełnia. Niektórzy cierpią na niedobór słodkości, wiele cierpią, ale kiedyś na pewno otrzymają deser z dodatkową bitą śmietaną! Inni w życiu nie zasmakowali goryczy. Nie wiedzą co to znaczy mieć problemy i troski. Oni powinni podzielić się swoimi ciastkami, by kiedyś ich wszystkich nie utracić.

Każdy powinien smakować życie z tej gorzkiej, ale i słodkiej strony. Bo życie jest idealne, będąc niedoskonałym.


Całusy - Liv

Ps. Mam nadzieję, że ktoś zechce poduczyć mnie z gotowania?
Ps.2. Przyjmujmy gorzkie sytuacje, w każdym z nas jest siła. Bądźmy dzielni ^^

Komentarze

Popularne posty