za dużo myślenia

Lubię rozmawiać z ludźmi. Słuchanie o ich problemach, smutkach, rozterkach, budzi we mnie pokorę. Zawsze staram się zrobić wszystko, by zrozumieć i pomóc. Taka próba zrozumienia drugiego człowieka, wiele potrafi nauczyć. Często przyłapuję się na tym, że dając komuś rady, sama się do nich nie stosuję, a zauważam u siebie te same błędy.
Doszłam do stwierdzenia, że czasem po prostu za dużo myślimy.



Są charaktery, uwielbiające wyolbrzymiać swoje problemy. Niektórzy ludzie zachowują się, jakby w katastrofie samolotowej umarła im cała rodzina, a ich piesek zachorował nagle na raka, a tak naprawdę ich sprawę da się rozwiązać jedną rozmową. Za dużo rozmyślania o swojej sytuacji i o wszystkich możliwych najgorszych przypadkach, wiele nam nie pomoże.

Nie ma osoby, która żyje totalnie beztrosko. Nikt nie czuje się w pełnie pozbawiony niepokojów i lęków. I to jest normalne. 
Niczym nadzwyczajnym nie jest też okresowy spadek wiary w siebie, spadek sił na pozbieranie się po trudnej sytuacji. Gdy mamy na głowie bardzo wiele, a w dodatku dostrzegamy, że kolejne z tych spraw zaczynają nie wychodzić, tak jakbyśmy tego oczekiwali, możemy czuć się przytłoczeni. Musimy wypłakać się w poduszkę, ramię przyjaciela. Zajeść smutki ciastkami, czy topić je w litrach kakałka. ( tak, dziś obchodzimy Światowy Dzień Kakałka <3) Można wykrzyczeć się. Znokautować worek treningowy. Tupać i zaciskać pięści. Każdy ma takie kryzysowe momenty. 
Ale to mija. 
Jakoś zawsze z tego wychodzimy i ruszamy naprzeciw wszystkim przeciwnościom losu, próbując wydostać się z obecnego położenia i osiągnąć cel.



Martwią mnie jednak osoby, zatapiające się w swoim nieszczęściu. Spotkałam się już z ludźmi, którzy z małej nieprzyjemnej sytuacji, w swojej głowie tworzą ogromną tragedię. Coraz bardziej zagłębiają się w swoim smutku, widząc siebie jako najbardziej poszkodowanego człowieka na całym bożym świecie. A prawda jest odmienna. 
Wmawiając sobie swoje nieszczęście, sami sobie sprawiamy ból. Rozmyślając o każdej z najmniejszych swoich porażek, sami kopiemy sobie dół, oznaczając go tabliczką: "tu sam pochował się męczennik".



Czasem jest to próba zwrócenia na siebie uwagi. Czasem jest to efekt nudów, lub braku prawdziwych problemów. Ale wyolbrzymione krzywdy, to wielki problem. Starajmy się nie wpadać w takie zamroczenie i patrzeć na swój smutek, jak na produkt z przeterminowaną datą ważności - "No cóż, coś się zepsuło. Trzeba załatwić sobie nowy, a ten wyrzucić."
Wyrzućcie z siebie wszystkie smutki. Wykrzyczcie wszystko co leży na sercu. I wróćcie do siebie

Ja też czasem przesadzam. Załamuję się i płaczę z byle powodu. Ale szukam wtedy wsparcia u moich niesamowitych przyjaciół. Oni pozwalają mi zabrudzić swoje rękawy czarnym tuszem do rzęs. Ocierają spuchnięte oczy. I mówią, że wszystko będzie dobrze.
I wiecie co? Zawsze tak się staje!



Trzeba się jakoś pozbierać w całość. Wziąć głęboki oddech i ruszyć do przodu.
Ale zazwyczaj, gdy za dużo o sobie myślimy nasze załamania stają się 1000 razy większe, niż w rzeczywistości. A nie chcemy tak wpatrywać się w siebie, prawda?

~Liv

Ps. Tekst powstał we współpracy z portalem http://kobieceporady.pl
Ps.2. Dzień kakałka, do tego prawie czwartek!

Komentarze

  1. Wspaniale opisałaś... Dawnego mnie!
    Ale dziś jest o wiele lepiej!
    A jeśli nie masz pod ręką takich osób lub nie masz ich wcale ( to mega przykre ale czasem i tak bywa) to...
    To i na to radę ma Biblia! Pozdrowionka :)
    "Radość"

    {"....21 Nie wydawaj duszy swej smutkowi
    ani nie dręcz siebie myślami.
    22 Radość serca jest życiem człowieka,
    a wesołość męża przedłuża dni jego.
    23 Wytłumacz sobie samemu, pociesz swoje serce,
    i oddal długotrwały smutek od siebie;
    bo smutek zgubił wielu
    i nie ma z niego żadnego pożytku.
    24 Zazdrość i gniew skracają dni,
    a zmartwienie sprowadza przedwczesną starość.
    25 Gdy serce pogodne - dobry apetyt,
    zatroszczy się ono o pokarmy."}

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty