życie, życie jest serialem
Dzisiaj chyba tylko krótka notatka. Bo niemałe czynniki stresu atakują układ odpornościowy mojego czasu.
Usiadłam przed telewizorem w piżamce. Laptopa mam na kolanach. Znowu bolą mnie plecy i rozkłada zmęczenie. Przejawia się mój brak asertywności i nadmiar obowiązków odbiera mi oddech. Spoglądam w stronę wielkiego ekranu. Mama jest zawiedziona, że w tym tygodniu znowu nie wyeksmitowano odcinka "Na dobre i na złe". Znowu tydzień bez dalszych losów bohaterów.
źródło http://hdqwalls.com/stranger-things-4k-artwork-wallpaper
Tu nachodzi mnie pewna myśl. "Ej człowieku, a czy w tym tygodniu zobaczyłaś chociaż część odcinka swojego serialu?" Odpowiedź brzmi: nie. Nie miałam na to czasu. I jak się pewnie domyślacie, nie chodzi mi o "Stranger things". Chodzi o serial naszego życia. O prawdziwe przeżywanie, obecne pomiędzy obowiązkami, pracą, zmartwieniami.
Każdy lubi oglądać seriale, serio. Fajnie jest wskakiwać na chwilę w ciekawe przygody innych ludzi, a potem czekać na dalszy rozwój wydarzeń z niecierpliwością. I tak mi się pomyślało, że głupio byłoby przegapić swoje odcinki, te piękne, prawdziwe i mocne chwile, pomiędzy rutyną.
Wystarczy panować nad swoim czasem. Widzieć kiedy powinniśmy zwolnić i pozwolić chwili trwać. Przeżywać nowe doświadczenia do końca. Śmiać się z dobrych memów do upadłego. Doceniać wolne wieczory i spokojne poranki. Przedłużać poczucie radości i dumy, po osiągnięciu celu. Chyba po prostu się cieszyć. Że w danym momencie jestem i trwam. Aż obowiązki zakończą nasz odcinek i z podekscytowaniem przetrwamy to co konieczne, by zobaczyć co będzie dalej.
~Liv
Ps. Czy ktoś nauczy mnie w końcu odmawiać?
Ps.2 Gdzie śnieg?
Komentarze
Prześlij komentarz