za ciemna noc i zimna

Jak to się dzieje, że z chwil pełnych niesamowitości tak łatwo nam spaść na brudną, zwyczajną ziemię? Dziwi mnie to, że dni piękne i wymarzone, w jednym momencie mogą ulotnić się w ciemności codzienności. (ale rym! wow!)

Nadchodzi jesień. Pani mojego serca, jeśli chodzi o pory roku. Wiem jednak, że szarości nad głową, deszcze i zimne podmuchy wiatru, potrafią wysysać spokój z naszych umysłów. Wrześniowe wieczory, gdy na niebie ani śladu słońca, a stopy zimne jak pomysł pisania matury z matematyki, to często czas naszych duchowych upadków. W zamęcie pracy, która kłuje nas ostro po cudownych wakacjach, czujemy zaniepokojenie. Coś uciska nas w serduszku i obciąża.



Gdy tylko dłużej o tym pomyślimy, pełne lęku o jutro emocje wkradają nam się w plan dnia. Sama odczuwam lekkie zaniepokojenie, że moje ambitne i pełne radosnej Olivii plany, nie zostaną odhaczone. Pojawia się we mnie strach, czy moje wybory są dobre. Czy osiągnę to wszystko, o czym marzę? Czy wybuduję sobie kiedyś uroczy domek z cudownym widokiem z ogromnego okna i będę miała z kim, pić tam co wieczór herbatę? Czy wyruszę w niesamowitą podróż, gdzieś daleko i nazbieram wspomnień? Czy uda mi się zdobyć zawód zgodny z prośbami mojego serca? Czy zdam maturę z biologii?



Tyle wątpliwości szarpie moje nerwy. Pewnie świetnie znacie ten stan. Stan lęku, melancholii, (ej)  nostalgii. Powiem wprost. Taka kumulacja powala na twarz i topi nas swoim chłodem i ogólnym brakiem nadziei. No chamsko z nami pogrywa. Ale prawda jest taka, że my jesteśmy gotowi na taką walkę z ciemnością.



Otacza nas przecież tyle malutkich światełek. W ludziach obok, żyjących dokładnie tak, jak my. W przebłyskach słońca, które własnie w tym momencie wylało mi swoje ciepło na plecy. W pięknych widokach, w małych zwycięstwach, trafionych żartach, mocnych uściskach, kubkach kawy, rodzinnych śniadankach, w muzyce, sztuce, poezji. Niezliczona ilość małych światełek. A najjaśniejsze nosimy w sobie, w sercu. Tego światła nie da się ugasić. Ono płonie w nas zawsze, odkąd staliśmy się częścią tej cudownej planety. Planety, która lubi postraszyć nas mroczną jesienią, by piękno wiosny mocniej koiło nasze smutki.



Więc nie przejmuj się, czy będzie lepiej, czy gorzej. Akceptuj co jest i walcz zawsze z nadzieją na zwycięstwo. Zbieraj malutkie światełka i pozwalaj im płonąć, gdy noc wydaje się za ciemna. I pomagaj tym, którzy ich nie dostrzegają.

A domek z wielkim oknem stanie się celem, nie tylko snem.

~Liv

Ps. A maturkę się jakoś napisze. Nawet te matematyczne okropieństwa.
Ps.2 Powodzenia w szkole! To przecież ta dobra część naszego życia.

Komentarze

Popularne posty