żegnam się z wami

Chyba nadszedł ten czas. Dużo ostatnio myślałam. Czas się z Wami pożegnać.

Pożegnania są trudne. Towarzyszą im tony emocji i rozmazany makijaż, czy zaciśnięte ze smutku zęby. Ale najważniejsze, że pożegnania rozpuszczają się w miłości. Jak świąteczne pierogi w ustach.
Nie kończę zatem mojej kariery blogowej, spokojnie. Ale chcę doświadczyć pożegnania. Razem z Wami.



Kiedy miesiąc temu siedziałam w pociągu, oparta o zimną szybę, czytając "Ferdydurke" kłóciłam się z myślami. Zastanawiałam się nad niektórymi ruchami z przeszłości. Myślałam o krótkich znajomościach i prawdziwych przyjaźniach. Gdy pociąg zatrzymał się na jednej ze stacji, za oknem zauważyłam parę młodych ludzi. Patrzyli na siebie, jak Ed Sheeran na ketchup. Z wielkim zauroczeniem. Po chwili dziewczyna pocałowała chłopaka i poprawiła mu czapkę, uśmiechając się. On spojrzał na zegarek i podniósł walizkę. Gdy pociąg odjeżdżał, dziewczyna stała wpatrując się w oddalający się wagon, z którego jej chłopak machał, aż zniknęła. 



Ja obserwując całą sytuację zrozumiałam, że przypadkowo stałam się świadkiem wylewu. Wylewu uczuć. Miłości, tęsknoty, oddania, zaufania, strachu, bezradności, oczekiwania. Para ta, w tym jednym momencie, była dla mnie definicją wartości, jaką możemy znaleźć w drugim człowieku. Była prawdziwym dowodem na to, że ktoś inny, może być dla nas cenniejszy, niż jakakolwiek inna rzecz. Że dopiero w miłości, odnajdujemy sens.

Dziwna jest ta zależność. Doceniamy najbardziej, gdy tracimy. Jakby zwykła codzienność nie była godna celebrowania. Jakby nasza miłość nie mogła nas tworzyć w zwykłą środę, ale dopiero na święta. Albo nie powiemy rodzicom, że są najsuperowsi na świecie, dopóki nie znajdziemy się w aucie zapakowanym na studia. Jakbyśmy się wstydzili tej naszej miłości. To jest trochę śmieszne, bardziej smutne. Bo pożegnań w życiu jest kilka, a czasem są niestety spóźnione.



Dlatego ogłaszam rewolucję. Żegnajcie się. Nie wyjeżdżajcie, nie opuszczajcie, nie uciekajcie, ale żegnajcie się. Odczuwajcie istotę pożegnań. Miłość, która was w takim momencie wypełnia. Doceniajcie ludzi, których kochacie. Szanujcie. Cieszcie się z wszystkich spotkań. Nawet z tych zwyczajnych, jak ciemność nocą. Mamy siebie nawzajem i mimo kłótni, sprzeczek, nieporozumień i zawodów, jesteśmy dla siebie obecni. Dziękujmy sobie za to, póki jesteśmy razem. Życie widząc, że przyzwyczajamy się do siebie, zapominamy o wartościach i unikamy szczerości w relacjach, może pokusić się na odebranie nam drugiej osoby. Wtedy jednak, może być już za późno.



Siedząc w pociągu, w tym starym wagonie, widziałam jeszcze kilka pożegnań. Mamy z córką, babci z wnuczką, przyjaciółki z przyjaciółką. Sama, pożegnałam się z przyjacielem na jakiś czas. I te emocje, uczucia które mnie wtedy wypełniały, są bezcenne. Miłość jest w nas cały czas. Tylko czeka, aż pozwolimy jej się wylać. I nie potrzebujemy do tego prawdziwych pożegnań. Wystarczy docenić, to co mamy. 

Więc, chcę się z Wami pożegnać. Dziękuję Wam, za to, że jesteście. Wypełnia mnie wdzięczność. Mam nadzieję, że pozostaniecie ze mną na długo. Bardzo długo.

Żegnajcie się i przytulajcie. Okazujcie sobie, jak bardzo się cenicie.
 Szybko, zanim pociąg odjedzie.

~Liv

Ps. Myślę, że napisze mi się coś podczas świąt. Więc życzę Wam spokojnego czasu. I miłości.
Ps.2 Nie odchodźcie jednak, bez pożegnania.

Komentarze

Popularne posty