dwa kolory sumienia

Są ludzie, którzy potrafią żyć swoją pasją, a jednocześnie roznosić ją innym. Moja nauczycielka z biologii jest właśnie takim nośnikiem zapału do nauki i do poznawania biologicznych aspektów życia. Myślę, że każdy jej uczeń szanuje jej osobę i charakterystyczny sposób nauczania. Ona z podręcznika robi towarzysza naszego życia. Razem z nią zakreślamy kolorowymi mazakami wszystkie najważniejsze informacje w tej grubej książce. "Tak się trochę pobawimy tą wiedzą, coś dopiszemy, zaznaczymy i więcej zapamiętacie." - I właśnie tu ma całkowitą rację. O wiele lepiej utrwalamy sobie te kolorowe fragmenty. Łatwiej przypominamy sobie te nasze rysunki, schematy, ciekawostki wyróżnione pośród szarego tekstu. Łatwiej nam je analizować i czynić z nich pożytek.
 A gdyby tak w naszym dniu pozakreślać to, co miało największe znaczenie?



W tym roku kupiłam sobie kilka nowych mazaczków. Podkreślam nimi wszystko, co wydaje się być ważne. Mam też takie dwa umysłowe flamastry. I to ich powinnam używać najczęściej. Dwa kolory sumienia. Jeden z nich, ten błękitny służy zaznaczaniu piękna w moim życiu. Prawie nie wypuszczam go z ręki, kolorując uśmiechy przyjaciół, wyspane poranki, miękkie futro moich kotków. Błękitem znaczę każdego dobrego człowieka, który wnosi ciepło w mój dzień. Podkreślam pyszny obiad przygotowany przez mamę, świetny odcinek serialu i uczciwą godzinę nauki. Na niebiesko sumieniem i serduchem uwypuklam dobro wokół mnie.



Mam też drugi zakreślacz umysłowy, ma szary kolor. Najsmutniejszy z odcieni szarości. Z żalem wyciągam go z piórnika i podkreślam słowa, które mnie zraniły. Zaznaczam złą ocenę z biologii, przemoknięte buty, kłótnię z siostrą, uczucie samotności. Szary marker kreśli mi po życiorysie prawdziwie gorzkie rysy. Zdarza mi się z płaczem obracać ten mazak w dłoni. Nie lubię go. 



Jednak gdy przeglądam stare zeszyty, podręczniki uśmiecham się, widząc głównie błękit. Dostrzegam, że szary mazak nie jest niezmywalny. Przykre doświadczenia z czasem znikają. Szary staje się coraz bardziej wyblakłym odcieniem bieli. To co kiedyś wydawało się być końcem świata, w obecnym położeniu jest tylko garścią mądrości. Bo każde doświadczenie wnosi ze sobą sporo nauki, co zostaje podkreślone, pomaga nam zrozumieć mechanizmy świata i samych siebie. Czerpiąc mądrość ze smutków, trudnych sytuacji. Zamieniając przeszłą bezradność w siły, wprowadzamy błękit. 



Z piękna wypływa czysta nauka dobra, miłości, odpowiedzialności, wrażliwości, spokoju. Ból uczy nas determinacji, pewności siebie, zrozumienia, akceptacji, pokory. Ból dodaje nam sił. Więc korzystam z obu podkreślaczy, kreśląc na prawo i lewo błękitne i szare chwile.

I wiem, że zapewniając sumieniu świadomość, czytając jego kolorowe uwagi, uczę się dojrzałości. Wiem, że gdzieś między błękitnymi wstęgami dobra, a bolesnymi chwilami szarości, jestem ja. I żyję w zgodzie ze sobą
Przez to wiem, że kiedyś będę mogła księgę mojego życia ubrać w błękitną okładkę.

A Ty? W jaki kolor ubierasz swoją?

~Liv

Ps. Wczorajsza impreza mojej pełnoletniej Kai, odebrała mi siły do pisania. To ją obwiniajmy <3
Ps.2 Super są te takie pastelowe zakreślacze, jeśli ktoś chciałby mi zrobić prezent.
Ps.3 Nauczyciele życia, są najlepsi!

Komentarze

Popularne posty