wyłonił się z ciemności

Zbliżała się północ gdy zmęczona dniem Karolina wracała do domu. Zimniejsze i ciemniejsze jesienne noce sprawiły, że obwiązała się grubym szalem i czym prędzej maszerowała w stronę domu. Do późna siedziała w pracy, bo jedna z konferencji przedłużyła się, więc i ona musiała zostać do końca. Wiedziała, że w domu czeka na nią ulubiona filiżanka, do której zaraz przyrządzi sobie zielonej herbaty. Zdecydowała, że idąc bocznymi uliczkami szybciej trafi do ciepłego mieszkania.

Noc wydawała się być gęstszą. "Dawno nie było tak ciemno." - pomyślała - "I pusto na ulicach...". Jej kroki w butach na wysokich obcasach wydały się rozbrzmiewać głośniej. Coś zaczęło ją niepokoić. 



Przechodziła pod jedną z latarni. Wokoło stały smutne, ciemne budynki, a w żadnym z nich nie paliło się światło. Karolina spojrzała na wyświetlacz telefonu - 23:57. "Jednak już dosyć późno. Będę jutro nieprzytomna w pracy." Przyspieszyła kroku, gdy coś przykuło jej wzrok. Na ulicy poruszał się cień, nie tylko jej, ale i kogoś innego. Odwróciła się gwałtownie. Ujrzała za sobą mężczyznę w długim czarnym płaszczu, który wyraźnie zmierzał w jej stronę. Serce zaczęło jej szybciej bić, a myśli krążyły wokół wszystkich możliwych dróg ucieczki. Zaczęła coraz szybciej stawiać kroki. I oglądając się przez ramię zauważyła, że mężczyzna biegnie za nią.



Bez chwili zastanowienia ruszyła przed siebie. Torbę spadała jej z ramienia, gdy pokonywała kolejne metry. Rozglądała się rozpaczliwie, ale nigdzie nie można było zauważyć żadnej żywej duszy. "Już po mnie." - wyszeptała. Do domu zostało jej jeszcze kilka przecznic, a jej chłopak nie odbiera telefonu. Karolina biegnąc wyobrażała sobie co pomyśli jej mama, gdy dowie się o jej nagłej śmierci. Kto zaopiekuje się jej kochanym pieskiem i pomaluje płot babci? A jutro miała mieć ważne spotkanie biznesowe! Wszystko na nic.

Mężczyzna szybko znalazł się tuż za nią. Słyszała za sobą jego oddech. Postanowiła, że będzie odważna w ostatniej chwili swojego życia i spojrzy napastnikowi prosto w oczy. Może kiedyś poczuje wyrzuty sumienia? Mężczyzna zaskoczony nagłym zatrzymaniem się Karoliny wpadł na nią, a ta sprzedała mu soczystego liścia w twarz. On ku jej zaskoczeniu wcale jej nie oddaje, ani nie wyciąga pistoletu, czy siekiery. Chwyta ją za ramiona i stara się ją uspokoić. Zdezorientowana oddycha bardzo szybko i chce uciekać, gdy mężczyzna w czarnym płaszczu wyciąga z kieszeni... jej portfel z kluczami do domu.



Karolina blednie jeszcze bardziej, a w człowieku rozpoznaje zwykłego faceta - żadnego strasznego mordercę! On bierze telefon do ręki i pokazuje jej, co szybko napisał:

Przepraszam, nie chciałem Cię przestraszyć. Zauważyłem jak gubisz portfel z kluczami wyciągając szal z torebki. Chciałem Ci go oddać, byś mogła wejść jakoś do domu. Nie mogłem Cię zawołać, bo od urodzenia jestem niemy. Chciałem Ci go szybko zwrócić, ale zaczęłaś uciekać. Oddaję i życzę miłego wieczoru.

Mężczyzna wręczył Karolinie jej rzeczy, uścisnął jej dłoń i zniknął w jednej z ciemnych uliczek.
A ona została sama. Zawstydzona swoim strachem. 



Czasami nasze wyobrażenia przejmują nad nami kontrolę. Czy nie warto spróbować uspokoić głupie lęki? Strach ma wielkie oczy, a czasem po prostu nie wie jak nam udowodnić, że nie mamy się go bać. Nie potrafi nam tego wprost powiedzieć. Sami musimy się zatrzymać, przestać uciekać i stawić mu czoło.
Nie bójmy się własnych umysłów.

~Liv King hihi :D



Ps. Uściski dla Księżyca mojego życia, no i imienniczki mojej bohaterki :*

Komentarze

Popularne posty