Nie jesteś lekarzem - nie diagnozuj.

Jakże często spotykam wśród znajomych taką smutną przypadłość. Czasem, gdy się nudzi, gdy samotność nas dobija, gdy nie wiemy co ze sobą zrobić do akcji rusza bujna wyobraźnia. Ile razy próbowałam już pomóc osobom, które właściwie pomocy nie potrzebowały. Na czym polega problem?




Wyimaginowane choroby


Siedzę sobie spokojnie w domu, pod kocem, słucham genialnego głosu genialnego człowieka -  Ed'a Sheeran'a i wtem dostrzegam nową wiadomość na telefonie. Nigdy nie wiadomo, czy to nie coś bardzo ważnego.    Z wielkim bólem przychodzi mi wstać, podejść po tak daleko położoną komórkę i odczytać wiadomość. A tu nic nowego. Właściwie, to co zwykle. Znajomy, czy też znajoma skarży się po raz setny w tym miesiącu na ból głowy.
 O nie! Muszę pomóc tej osobie.
 Zatem radzę chwili odpoczynku, relaksu. Krótka drzemka powinna wystarczyć. Gdy chwilę później dostaję odpowiedź, że to może być coś więcej niż zwykły ból głowy, bo nagle boli też i brzuch... I gdyby się tak zastanowić, to boli też stopa, gardło, oko, ucho i drugie oko, ogólnie cały człowiek.
Oj, jak ja mam tu zaradzić?

Zazwyczaj gdy ktoś zaczyna się tak przesadnie użalać nad sobą, próbuję trafić do sedna problemu i jakoś pocieszyć podłamaną osobę. Ale gdy ktoś tego problemu nie ma i chce tylko zwrócić na siebie czyjąś uwagę, czy po prostu mu się nudzi? Wtedy staję się oschła. Ludzie mają masę problemów, więc po co wymyślać kolejne na siłę.


Lekarz tu nie pomoże


Każdego żal, każdemu chce się pomóc. Zawsze gdy, ktoś pomocy potrzebuje staram się zrobić wszystko, by jej udzielić. Lecz halo halo - stop robienia problemów z niczego! Nikt nie lubi nadmiernego użalania się nad sobą. Nikt nie lubi codziennego marudzenia i rozpaczania.

Co zrobić, gdy nikogo już nie obchodzi moja osoba? Najlepiej rozgłosić wszem i wobec, jaka to jestem biedna, samotna, jak mnie nikt nie dostrzega, jak to umieram od środka. "Napiszę do połowy moich znajomych i zobaczę czy im na mnie zależy. Ciekawe, czym tym razem mnie będą pocieszać. "
Chyba wiecie, co mam na myśli przytaczając te dwa zdania.

 Dobra, rozumiem, gdy to wszystko jest prawdą. Gdy naprawdę coś nam dolega, gdy serio dopadła nas depresja i potrzebujemy wsparcia oraz dobrego słowa. Sama dosyć często przeżywam takie mroczne stany załamki. Ale nigdy nie biorę nikogo na litość, nie wmawiam nikomu wymyślonej choroby. Gdy boli mnie głowa, to mnie boli. Gdy mnie nie boli, to nie rozpowiadam nikomu jak bardzo cierpię.

 To nie ja jestem centrum wszechświata. Może zamiast użalania się nad sobą, sprawdzę, czy inni nie potrzebują wsparcia?




I na koniec taka krótka myśl.
Nie płacz nad szklanką mleka, bo przez przypadek ją rozlejesz.

Nie lamentuj z byle powodu, bo może Cie to doprowadzić do prawdziwych katastrof.

~ Liv :D


Komentarze

  1. No tak, nie użalaj się tylko weź się w garść i działaj bo bycie zapatrzonym w siebie ponurakiem szukającym "wsparcia" to raczej droga w tunelu ale bez światła na końcu..
    Sama prawda :)

    Dave

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się Dawidzie! Rozmyślając nad własną bezradnością, na pewno jej nie pokonamy :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty