co dobrego wniesie koronawirus

To niewiarygodne. Dzieją się wokół nas rzeczy smutne, budzące lęk i panikę, rzeczy nieprzewidywalne. To naturalne, że zaczynamy się martwić. Widząc pustki w zwykle przepełnionych galeriach handlowych, czytając setne oświadczenie kolejnych ośrodków o tymczasowym zawieszeniu działania, szukając ryżu na pustych półkach sklepowych. Widzieliśmy za wiele filmów o zagładzie ludzkiej, o katastrofach i końcu świata, by spać spokojnie. Całe szczęście, nie jesteśmy bezradni wobec tego, co dzieje się wokół nas. Możemy troszczyć się o siebie i uniknąć najgorszych scenariuszy. Czy jednak jest możliwość, że koronawirus przyniesie ze sobą coś dobrego?  Może świat daje nam chwilę na załatwienie czegoś, co zwykle przykrywane jest nadmiarem obowiązków i zadań? Może to czas, który w pewnym sensie był nam potrzebny?



Ja sama jestem zaniepokojona tym, jak wiele cierpienia wnosi wirus na całym świecie. Boję się tak samo, jak każdy z nas.  Jeśli tylko istniałaby jakakolwiek możliwość, by pokonać epidemię, zrobiłabym co w mojej mocy, by pokonać niebezpiecznego wirusa. Jednak wiedząc, że najlepszym wyjściem na ochronę siebie i innych jest niewychodzenie z domu, zamierzam się do tego stosować. Może teraz, gdy wszyscy siedzimy w domach, zamykamy się i unikamy spotkań w wielkich grupach. Kiedy w domu gromadzimy wszystko, co najważniejsze i wszystkich najważniejszych. Gdy przekładamy i odwołujemy wielkie wyjazdy i podróże. To chwila, by zauważyć, jak niewiele nam potrzeba, by być szczęśliwym w życiu. Bo nagle okazuje się, że potrzeba nam tylko zdrowia, zdrowia rodziny, trochę jedzenia i picia, ciepłego miejsca na sen i bezpieczeństwa. A gdzie te wszystkie potrzebne nowe kosmetyki? Gdzie ta najnowsza torebka z Wittchen? Gdzie najnowsze Samsungi, Calviny, Vansy i zdjęcia z szalonych wakacji? To wszystko przestaje się liczyć.



Okazuje się, że dobrze nam w domu. Że kłótnie nie są takie ważne, jak bliskość drugiej osoby. Okazuje się, że potrafimy jeść ryż z sosem przez 2 tygodnie i cieszyć się, że mamy co zalać wrzątkiem. Nasze czasy zachłyśnięte konsumpcją, nagle doświadczają wstrząsu. Nie liczą się teraz dla nas świetne kanapki z awokado, serkiem sprowadzanym z Francji, podanym z najlepszym winem z Biedronki. Chcemy spokojnie żyć i usłyszeć w "Faktach", że wszystko idzie w dobrą stronę. Potężne problemy życiowe, które stresują nas codziennie i zmuszają do papieroska po pracy, nagle ulatują wraz z dymem wypuszczanym z płuc. Nieważne wydają się nagle nasze wielkie projekty i straszne egzaminy. Nie obchodzi nas fakt, że nasi znajomi jeżdżą zwykle po wielkich koncertach i festiwalach, a nas po prostu nie stać. Teraz wszyscy wyglądamy tak samo. Jak ludzie.



Pod wszystkimi warstwami nakładanymi przez społeczeństwo, wszyscy tak samo jesteśmy ludźmi. Tak samo, mamy swoje ciała i pragniemy ich zdrowia. Tak samo, mamy swoje dusze i pragniemy ich spokoju. Tak samo, mamy swoje serca i chcemy, by jak najdłużej było im dane kochać.

Choć koronawirus niesie za sobą pasmo strasznej zagłady, może się okazać wstrząsem, który był światu trochę potrzebny. Może ten trudny, pełen cierpienia okres przewróci ludziom hierarchię wartości i poukłada wszystko w odpowiednie miejsca. Może przypomnimy sobie, jak wielkie szczęście mamy, żyjąc na naszej planecie, z ludźmi, z którymi możemy dzielić się miłością. I to wystarczy. Wiele więcej nam nie potrzeba.



Uważajmy na siebie i na ludzi wokół. Stosujmy się do zalecanych procedur. Nie panikujmy - dbajmy o zdrowie psychiczne.  Bądźmy ostrożni i racjonalni. Nie wychodźmy z domu. Mamy siłę, by uniknąć tego, co najgorsze. Przeżywamy to wszyscy i wszyscy musimy dać coś z siebie, by uniknąć najgorszego.

Pozdrawiam, życzę zdrowia i nadziei,
~Liv

Komentarze

Popularne posty