automat na kawe i rózgi

Kawa z automatu to jeden z najlepszych wynalazków ludzkości. Kiedy masz trzy matmy pod rząd, albo życie podkłada ci nogi na każdym kroku, idealnie byś wylądował twarzą prosto w kałuży, to napój w papierowym kubeczku może okazać się ostatnią deską ratunku. Ostatnim łykiem ratunku.

Dzisiaj w ten piękny mikołajkowy dzień, każdy myśli o czynieniu dobra. I słodyczach. Ale głównie o tym, żeby być dobrym dla innych. Więc w sumie, to już oklepany temat. Każdy wie, że trzeba być dla innych miłym, nie obgadywać i ogólnie jak komuś zabraknie 50 groszy, żeby kupić bułkę, to pożyczyć. Ja myślę, że bycie złym też jest ciekawe. Dlatego wróćmy do kawy.



Szkolny automat co najmniej 3 razy w tygodniu pochłania moje drobne, by obdarzyć mnie kawą
/kakałkiem i siłą. Zawsze największy problem mam z nałożeniem na kubek przykrywki. Wiecie takiej z dziurką, przez którą można pić. (nie pytajcie ile razy poparzyłam już sobie język) Jednak te przykrywki są bardzo ważne. Nie dość, że idąc z taką kawą wyglądasz jak "cool" student z amerykańskich seriali, to jeszcze niczego nie rozlejesz. Niezastąpiona rzecz. I właśnie te przykrywki powinniśmy uszanować. Również w kontaktach międzyludzkich



Każdy z nas jest takim ładnym kubeczkiem z automatu. Mamy w sobie dobrą energię - kawę, może kakałko (ja) albo nawet zupę krem. Ważne, że nasze wnętrze jest ciepłe. A ta przykrywka, to wierzch góry naszych emocji. Taka granica, oddzielająca nas od złego. Taki pancerz. Chroni on nas przed utratą ciepła, utratą dobrej energii, sił, fajnego humoru. I kiedy po drodze, biegnąc gdzieś z tą kawą gubimy przykrywkę, wszystko może nam się posypać. Ale gorzej, gdy to my latamy wokoło jak nakręceni i zrzucamy pokrywki innym. To jest dopiero niedobre.

I tu właśnie chodzi o to, że czasem nie dość, że zapominamy być dobrymi ludźmi, to jeszcze naszą nienawiścią albo złością, szkodzimy. My jesteśmy rozgniewani, to czemu nie wkurzyć jeszcze wszystkich, którzy nas otaczają? My jesteśmy zranieni, to czemu nie podźgamy słowami najbliższej osoby obok? 



To jest właśnie powód, dla którego święty Mikołaj może zastanawiać się nad wręczeniem nam prezentu. Nie przez to, że czynimy za mało dobra. Nie przez to, że nie zawsze jesteśmy w humorze, by uśmiechać się do innych. On widzi, że czasem naszym problemem jest nadmiar czynienia niemiłych rzeczy

Bo jestem przekonana, że w każdym z nas jest siła, by powstrzymać się przed obrażeniem kogoś, naskoczeniem na czyjeś uczucia. Wierzę całym sercem, że potrafimy rozróżnić dobro od zła. 
Że potrafimy nie otworzyć ust, gdy aż rozpiera nas od środka, żeby wygarnąć komuś całe brudy świata. Powiedzieć nie nienawiści. Wyrwać się z jej objęć i po prostu zaakceptować kogoś, zignorować go, czy spróbować rozegrać sytuację zwykłą rozmową. Zostawić te przykrywki na kubeczkach innych i pod żadnym pozorem ich nie dotykać. No chyba, że chcecie dolać więcej dobrej energii.



I wśród tych wołań o czynienie dobra, pamiętajmy o tym, by ograniczać zło. Chronić swój napój przed wychłodnięciem i chronić przykrywki innych. Bo po co czekać w kolejce po raz kolejny, by od nowa nalać kawy. Krzywdząc innych, ranimy także swoje sumienie. Bo w gruncie rzeczy wszyscy mamy dobre serca. I święty Mikołaj to wie. I ja to wiem. Jednak naszym obowiązkiem jest nad nimi pracować.

Kawa, kakałko, herbatka. Roznośmy ciepło. Nie podkradajmy radości, ale ją rozdawajmy. Kubeczki z automatu przykrywajmy dobrymi nastrojami i dobrymi czynami, a inni też takimi nas obdarują.

Dobrego wieczoru!
~Liv

Ps. Dostałam od Mikołaja taki kubeczek z plastikową przykrywką. Nie będę jej zdejmować.
Ps.2 Podziwiajmy piękno naszego świata! Co dnia!

Komentarze

Popularne posty