filmy romantyczne vs. życie

Kiedyś gardziłam filmami romantycznymi. Czytałam wtedy książki i w każdej z nich bohaterka była silna i odważna i nie potrzebowała faceta, by sama o siebie zadbać. Zazwyczaj na końcu pojawiał się jednak "ten jedyny", który skradał jej serce, a ja cieszyłam się z tego najmocniej, sama przed sobą udając, że w ogóle mnie to nie obchodzi. To było jeszcze za czasów, gdy chłopcy są głupi i każdy kontakt z nimi jest po prostu ble. A gdy oglądałam bajki czy filmy, ukrywałam rumieńce i łzy wzruszenia, bo było mi ich wstyd. Myślałam, że żeby być silną dziewczynką, muszę być odporna na takie historyjki. (Interesowałam się wtedy raczej programami typu "Szkoła przetrwania", oglądałam każdy odcinek kilka razy, a nawet kupiłam sobie scyzoryk!) Z biegiem lat, zmieniło się moje nastawienie.



Lubię teraz tak czasem, no wiecie, popłakać gdy główna bohaterka wreszcie znajduje spokój w ramionach miłości jej życia. (Jeju, przyznanie się do takiej ckliwości jest trudniejsze niż myślałam.) Naprawdę wciągam się czasem w kibicowanie parze głównych bohaterów, zapominam o całej rzeczywistości i liczy się dla mnie tylko fakt, że Allie ma wrócić Noaha w "Pamiętniku". To serio relaksujące i urzekające. Tak łatwo oddać się zapomnieniu i rozmarzyć, oglądając ładne romantyczne historie. Ale czy w prawdziwym życiu, takie sytuacje mają miejsce?



Myślę, że życie nie zawsze wygląda tak bajkowo. Życie lubi przejechać nas czasem papierem ściernym po pośladkach, nim pozwoli nam wygodnie usiąść. Dlatego często zawodzimy się na nim, bo nie pisze łagodnych scenariuszy.

 Ludzie uwielbiają oglądać romantyczne sceny. Najlepsze są pocałunki w deszczu. Gdy ubrania przyklejają się do ciała, facet gładzi kobietę po policzku , by chwilę później gorąco ją pocałować. Albo sceny na balu, gdy kobieta stawia swoje nadnaturalnie długie nogi schodząc ze schodów w pięknej balowej sukni, a mężczyzna na jej widok z buntownika zmienia się w zakochanego opiekuna wybranki. Oczywiście wystarcza spojrzenie i w oddali słychać dzwony kościoła bijącego już na ślub. Są jeszcze dramatyczne wypadki i kłótnie rozdzielające kochanków. Wtedy we łzach i złości z trzaskiem zamykają drzwi i wybiegają z budynku. Mężczyzna nie pozwala jednak dziewczynie uciec i chwyta jej twarz między dłonie, całuje i wszystko wraca do normy. Później zazwyczaj reżyser pokazuje nam beztroskie sceny, gdy para razem turla się po łące, albo jedzie razem samochodem śpiewając piosenki i wystawiając głowę przez okno i co chwila skradając sobie całusy. #norma
 Czy to wszystko jest jednak sztuczne?



No bo przyznajmy sobie szczerze, czy w życiu codziennym też to wszystko tak cudownie wygląda? Często bywa na odwrót. Zakochujemy się dopiero po jakimś czasie, kłócimy się na massangerze, a pierwszy pocałunek czasem kończy się stuknięciem zębami o zęby. Czasem chwytamy za rękę kogoś, kto szybko ją ze swojej zrzuca. Czasem zmieniamy się w czerwonego buraka, gdy ktoś zaprasza nas na spacer, a gdy się zgadzamy idziemy obok siebie w milczeniu. O, albo gdy zapraszamy kogoś do tańca i kończy się na gimnazjalnym kołysaniu z nogi na nogę i spoconych dłoniach. Tak nierzadko wygląda początek wielkiej miłości. Bo w prawdziwym życiu nie zawsze jest ona idealnie rozplanowana. Często niesie za sobą zawstydzenie, godzinne przygotowania, krępujące sytuacje. 



Jednak mimo wszystko każda para przeżywa swoje małe romantyczne historie. Bez tego, nie byłoby przecież żadnych związków! I na kogo wesela byśmy mieli wtedy chodzić, co?
W każdej relacji jest sfera romantyczna, malująca ciepłe obrazy w sercu. Nie wszystkie sceny są tak spektakularne jak na ekranach kin. Nie każdy poznaje swoją drugą połówkę na wieży Eiffla w Paryżu. Nie każdy wpada w ramiona przystojnego księcia potykając się na schodach. Nie każdy przeżywa swój pierwszy pocałunek na balu, w płatkach śniegu. Nie wszystkie pierwsze randki kończą się rozkochanym spojrzeniem. Nie każdy musi miesiącami walczyć o serce dziewczyny, by w końcu w walentynki odkryła w nim miłość swojego życia. Takie historie przydarzają się rzadko. Jednak miłość dwójki ludzi w każdej postaci muska nas romantyzmem.  

Przecież każdy pocałunek, spacer, wspólny obiad, telefon, list... To wszystko składa się na cudowne, a zwyczajne łapki miłości trzymających dwa serca blisko. Związek budują nie tylko piękne romantyczne gesty, a zdrowa, dobra codzienność. Kłótnie, problemy, tęsknota, humory, łzy - to wszystko też należy do relacji. Ale mimo, że w filmach nie zawsze widać takie zwyczajne spięcia, to liczy się wybór jednej i tej samej osoby każdego dnia na nowo. Pomimo wszystko. Bo lubi się za coś, a kocha pomimo. (Nie wiem, gdzie słyszałam ten cytat, ale to jest jakieś mądre geniuszstwo).



I może nic nie wiem, bo przecież mam 19 lat i przede mną jeszcze wiele pułapek życiowych, ale z obserwacji otoczenia snuję wnioski, że liczy się tylko to co dobre, gdy mijają lata. Zapominamy o złych sytuacjach. Trudne chwile odkładamy na bok i spoglądamy tylko na to, co było dobre, piękne, szczere. I myślę, że gdy kiedyś każdy z nas stanie, troszkę pomarszczony i spojrzy na swoje życie z dystansu, to zobaczy w nim niezły romantyczny film. Bo piękne chwile, odtwarzamy ciągle na nowo i mimo upływu lat, trwają z nami całe życie. Jeszcze się okaże, że te wszystkie kiczowate romantyczne filmy, równie dobrze mogłyby być o nas, bo jak główni bohaterowie chwytamy się za ręce, wpatrujemy w niebo, rumienimy się i zakochujemy. Ty, Twoi rodzice, dziadkowie - każda linia życia zahacza o romantyczną miłość. Wszyscy gramy w swoich głównych bohaterów.

Może ten tekst jest trochę kiczowaty, tak jak romantyczne filmy i gesty. Ale mam to gdzieś, bo uwielbiam takie klimaty. I myślę, że każdy w głębi duszy potrzebuje czasem pudrowej miłości na serduszko.

Dobrego wieczoru,
~Liv

Ps. Jeju, ktoś mi chyba wlał tonę ciepła w serduszko... (                            )

Komentarze

  1. Zdecydowanie lepsze jest przeżyć podobne rzeczy w życiu :)
    _____________________________________________________
    Wpadnij do mnie na sosimply - może też coś ciekawego znajdziesz dla siebie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty