co mnie wkurza

Jestem wkurzona. Codziennie na nowo wzrasta we mnie gniew. Choć jestem osobą z natury optymistycznie nastawioną do życia i świata, mam swoje granice. Granice, które zapewniają bezpieczeństwo mi, mojej rodzinie, moim przyszłym dzieciom (mam nadzieję), mojej planecie, moim współmieszkańcom Ziemi. Kiedy z dnia na dzień widzę coraz więcej ataków na moje teraz i moje jutro, jestem coraz bardziej smutna i coraz bardziej zdenerwowana. Co sprawia, że serce wypełnia mi lęk i najczystsza postać gniewu?



Wkurzam się na ludzi, którzy obnoszą się obojętnością wobec klimatycznego kryzysu naszej Planety. Wkurza mnie pojedynczy banan w foliowym woreczku, rzucony na stos pomidorów popakowanych w jednorazowe opakowania. Wkurza mnie chleb w foliówce i jego cała rodzinka bułeczek, porozkładana na dziesięć różnych woreczków i wpakowana do dużej plastikowej reklamówki. Wkurzają mnie konferencje naukowe, festiwale i spotkania, na których kawa leje się do jednorazowych naczyń, wyrzucanych setkami, tysiącami do plastikowych worów na śmieci. Wkurzają mnie śmieci. Brak segregacji. Stare książki lądujące w jednym koszu razem z resztkami z obiadu, butelką po oranżadzie "Helena", starymi bateriami i kawałkiem opony. Niech wyparują w nocy, jak to się zwykle dzieje.



Wkurzam się na puste rzeki, morza i oceany. Ryb jest coraz mniej. Nasze manipulacje biegiem rzek pozbawiają rybek miejsca na tarło. Tamy, zapory wodne blokują zwierzęta przed przedostaniem się do miejsca ich tarła. Wyprostowane koryta rzeki, wybetonowanie brzegów sprzyja nie dość, że powodziom to jeszcze niszczy środowisko wodne, likwiduje różnorodność siedliskową potrzebną do rozmnażania. Kłusownicy wyławiają ryby chronione, niewymiarowe - wszystko, żeby zarobić.

Wyniszczone rafy koralowe. Rekiny pozbawione płetw, wrzucone do morza i skazane na wykrwawienie. Wyższa temperatura mórz i oceanów, zakwaszenie wód. Giną gatunki! Śmieci zaplatają pętle wokół szyi fok. Żółwie dławią się zakrętkami naszych butelek. Wieloryby pochłaniają zamiast mikroplanktonu - mikroplastik. 
Wody rzek, mórz i oceanów zanieczyszczone są ściekami, substancjami chemicznymi, nawozami sztucznymi. A czystej wody nie przybywa.




Wkurzam się na wycinane lasy, płonące lasy. To znaczy, nie na same drzewa, lecz na katastrofy, których one muszą doświadczać. Tak bardzo potrzebujemy zieleni. Zwierzątka tak bardzo potrzebują schronienia. A my nie dość, że doprowadzamy naszą obojętnością wobec klimatu do pożarów, to jeszcze chwytamy piły i siekiery w dłoń, dopuszczając się zamachów na własnych strażników natury. Wycinamy piękne lasy i zalewamy je betonem. Betonem, który nie przepuszcza wody z powrotem do ziemi, który utrzymuje ciepło i nagrzewa się jak patelnia, który wylewa się z naszych miast na całym świecie.



Wkurzam się na przedsiębiorców, polityków i ludzi świata biznesu, którzy swoje zarobki, ambicje i korzyści stawiają nad dobro ludzi. Nad dobro ludzi, zwierząt, środowiska, pokoju i całej Planety.

Wkurzam się na brudne powietrze. Najczęściej, gdy czekam na autobus na przystanku ze skrzywioną miną ukrytą w owiniętym wokół szyi szalu. Wdycham smród. Nie wychodzę już pobiegać. Na spacerach skracam trasy. Spaliny i dym ubierają mi płuca. Jest mi niedobrze, gdy zbliżam się do zakorkowanych skrzyżowań.

A najbardziej wkurzam się na to, że ten smród, smog, ta toksyczna mgła odbiera mi tak często możliwość wpatrywania się w niebo. Szare dni wypełnione brudnym smogiem zabierają mi, to co najpiękniejsze.



Wkurzam się na to wszystko, bo każdy z wymienionych powodów rani. Rani środowisko, ludzi żyjących teraz i w przyszłości. Rani naszą Matkę Ziemię. Rani nasz jedyny Dom. A każdy, kto ma w sobie choć trochę empatii, kto potrafi współczuć i kochać - poczuje wielki ból, który kotłuje się na naszej Planecie. W zawirowaniach klimatycznych słychać jej płacz i krzyki. Młodzi ludzie, utracili możliwość na beztroskie życie i zwykłe problemy - niepokój towarzyszy im na co dzień, gdy dowiadują się o kolejnych katastrofach, złych decyzjach, smutnych statystykach. Boimy się, że dojdzie do wojen o wodę. Boimy się wielkich wiatrów i wielkich pożarów. Boimy się, że przyszłość ubrana będzie w maski antysmogowe i anomalia pogodowe. Wśród wielu moich znajomych słyszę coraz większą niechęć do posiadania dzieci w przyszłości. Boimy się, że damy im życie na planecie groźnej i toksycznej.



Chciałabym pozmieniać przeszłość i sprawić, by dzień dzisiejszy wyglądał inaczej, jednak nie mam takich możliwości. Robię więc co mogę, by sama jak najmniej przykładać się do destrukcyjnych działań. By razem z bliskimi wokół mnie mówić o problemach i szukać rozwiązań. Staramy się wspierać i wspólnie walczyć o nasze środowisko. Za bardzo kocham nasz przepiękny dom, planetę pełną cudownych zwierząt, roślin, krajobrazów- planetę pełną pięknych ludzi, by odpuszczać. Zapraszam Was wszystkich do walki. Czytajmy, słuchajmy o tym co możemy zrobić sami. Wołajmy o opamiętanie wszystkich zagubionych i nieświadomych. Łączmy się i razem walczmy, dopóki mamy szansę sami coś zdziałać.

Ufam, że jest w nas to samo życie, którym od samego początku żyje nasza Ziemia. Ufam, że  łączy nas coś więcej niż wspólne interesy "przetrwaniowe". Łączy nas miłość. A o miłość trzeba walczyć, dla niej się poświęcać.

~Liv

Ps. Przesyłam filmiki, warte obejrzenia:
woda
piasek
rzeki
Ps.2 Liczę na Was!




Komentarze

Popularne posty