okno

Idę ulicą. Robi się coraz ciemniej, jak to bywa w krótkie grudniowe dni. Jest zimno, dlatego szczelniej owijam się szalem, a zmarznięte ręce kryję do kieszeni płaszcza. Mijają mnie pojedyncze osoby, równie zabiegane, równie zapadające się w kolejnych warstwach ubrań. Rozglądam się wokoło. W domach i blokach widzę pozapalane światła. Zatrzymuję się na chwilę i stojąc w półmroku, przyglądam się świecącym prostokątom na wysokich budynkach.



Zawsze lubiłam wymyślać sobie historyjki. Gdy z rodzicami jechaliśmy gdzieś przez miasto, opierałam się o chłodną szybę i wpatrywałam w okna. Wyobrażałam sobie rodziny, które siadały właśnie do kolacji, by posiedzieć razem choć na chwilę. W głowie odbywałam setki rozmów. Tata pytał córeczki, jak tam w przedszkolu. Ona podbiegała do niego, by wziął ją na ramiona. Opowiadała mu o zabawie i piosenkach, które dzisiaj mogła śpiewać. Uśmiechali się do siebie, a mama patrzyła na nich wzdychając z zadowolenia. (nastrój podobny do reklam typu przyprawy do mięsa czy sok do obiadu). Oczyma wyobraźni odgrywałam wiele podobnych scen, patrząc na kolejne okna.



Okno.  Rodzeństwo spędzające czas na oglądaniu śmiesznych teleturniejów na ekranie dużego telewizora.
Okno.  Babcia opowiadająca wnukom jak to było, gdy to ona chodziła do szkoły. Herbatka i ciasteczka.
Okno.  Chłopak z dziewczyną, słuchający razem muzyki. Trzymający się za ręce.
Okno.  Dziewczynka pomagająca mamie w robieniu kanapek. Uśmiechające się do siebie.



W głowie policzkiem stykającej się z szybą samochodu, rodziło się wiele historii. Łączyło je jedno. Wszystkie kończyły się szczęśliwie. W każdym oknie widziałam cienie szczęśliwych ludzi. 
Byłam mniejsza i mniej świadoma. 
Teraz wiem, że nie ma okien pozbawionych gorszych chwil. W każdym z mieszkań czasem dochodzi do kłótni. Pojawiają się problemy. Płacz, stres i troski. Dlatego, gdy dzisiaj szłam ulicą i patrzyłam w górę, na zapalające się światła w wysokich budynkach, przez głowę przeszło mi tysiące myśli. 
Ile jest okien, tyle jest sytuacji. Ile jest mieszkań, tyle jest przypadków. Ile jest ludzi, tyle jest historii.



Jedno okno należy do Ciebie. Ja idę ulicą i zastanawiam się, co porabiasz. Wyobrażam sobie co czujesz. Wiem, że nie jest idealnie, tak jak w główce małej dziewczynki, którą byłam. Ale wiem, że nie może być ciągle źle. Wiem, że są dni, gdy gasząc światło, cieszysz się z przeżytego dnia. Przed Tobą jeszcze wiele trudnych sytuacji. Ale też wiele pięknych momentów. 

Jest już ciemno. Coraz więcej jasnych prostokątów na blokach. Poprawiam czapkę, naciągając ją bardziej na uszy i uśmiecham się. Patrząc w Twoje okno. To nie ja tu układam dialogi. Nie ja piszę sytuacje. To Ty.

Okno.  Siedzę w swoim pokoju. Świadoma swojego szczęścia. Doceniając przyjaciół, rodzinę, dzień. Za chwilę wyłączę światło. A kolejny z jasnych prostokątów pochłonie noc. Moje okno, za którym pisze się moja historia.


~Liv

Ps. Mam nadzieję, że wczorajsze mikołajki przyniosły Wam wiele magii. To prawdziwie niesamowity dzień :3

Komentarze

Popularne posty